Porządkowanie przestrzeni, w której na codzień mieszkasz czy pracujesz, nie zawsze jest proste. Najczęściej jest cholernie trudne.
Wiem o tym doskonale, bo mam tendencję do kolekcjonowania i zbieractwa w stylu napewnosięjeszczeprzyda lub nawrazieco.
A jak tu zabrać się za porządki w głowie. Wykorzeniać złe nawyki. Zmienić myślenie, gdy nie jestem w stanie utrzymać mojej szafy w jako takim porządku. A capsule wardrobe* to dla mnie wyczyn godny wystrzelenie siebie na orbitę Marsa.
Jeśli masz problemy z ogarnięciem tego tematu, to jak widzisz nie jesteś sama. Ja cały czas jestem na drodze ku polepszaniu mojej życiowej przestrzeni od zmiany nawyków żywieniowych, poprzez pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy, aż do umięjętności mówienia „nie”.
Dlatego właśnie pragnę podzielić się z Tobą moją subiektywną listą książek, które pomogły i nadal mi pomagają w uporządkowaniu głowy i przestrzeni wokół mnie. Z każdej z tych książek, które poniżej przytaczam, wyniosłam COŚ wartościowego. Czasem to było całkiem malutkie coś. Bo ta lista to są moje tytuły-wybrańcy. Pozycje wg mnie najlepsze i najwartościowsze.
Co oczywiście nie oznacza, że zgadzam się z wszystkim co jest w nich napisane. Absolutnie nie. Traktuję je raczej jak spis dobrych rad i wybieram takie, które najbardziej do mnie przemawiają. I jeszcze jestem w stanie zastosować. Uważam za absolutną stratę czasu czytanie książki, z której nic nie mogę wynieść. Szczególnie jeśli chodzi o poradniki. (Nie wspominając o amerykańskich autorach, których realia są często bardzo dalekie od moich).
Dla mnie mój dom jest nie tylko miejscem, w który przebywam, śpię, jem, gotuję czy bawię się z dzieciakami. Mój dom to przede wszystkim ludzie, którzy ze mną mieszkają. To także przedmioty, które mnie otaczają. I oczywiście to czas, który w nim spędzam. Wszystkie te elementy połączone ze sobą wpływają na mnie i moje samopoczucie.
Być może właśnie dlatego slogan bardzo znanej szwedzkiej firmy sprzedającej meble tak mocno na mnie zadziałał. Usłyszałam go po hiszpańsku i latego cytuję go tu w orginale. Brzmiał on tak „Nada como el hogar para amueblarlos la cabeza”. Tłumacząc to zdanie na język polski brzmi ono mniej więcej tak- Nie ma jak dom do porządkowania (umeblowania) sobie głowy. Osobiście uważam, że porządki są dobre na wszystko. Uporządkowanie tego co wokół mnie i tego co mam w głowie pozwala mi nabrać całkiem nowej perspektywy i energii.
1. Marie Kondo, kobieta, która ze sprzątania stworzyła całą filozofię.
Dzięki jej „Magii sprzątania” zaczęłam w ogóle myśleć od odgraceniu się.
2. Jeśli rozpoczynasz przygodę z minimalizmem to polecam książkę Leo Babauta „Minimalizm„.
3. „Królowa oszczędzania. Mój rok bez zakupów” Cait Flanders to książka, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.
Nie jest to typowy poradnik. Autorka opisuje jak wyglądał jej rok gdy postanowiła porzucić kupowanie i do czego ją zmiana zaprowadziła.
4. „Rzeczozmęczenie”- James Wallman to książka, która dała mi nowe spojrzenie na konsumizm i masowanie kupowanie.
Świetnia pozycja dla tych którzy szukają odpowiedzi na pytania jak wyswobodzić się z posiadania i zacząć kolekcjonować doznania.
1. Porządkowanie własnego życia warto zacząć od usunięcia nadmiarów. „Skup się. Prosta droga do sukcesu” wspomnianego już wcześniejl Leo Babauta to całkiem niezła książka na dobry początek walki z byciem wszędzie i dla wszystkich.
Babauta pisze jak ważne jest skupianie się na tylko jednej rzeczy i poświęcenie jej całej naszej uwagi.
Niby jest to dla nas oczywiste, ale komu się nie zdaża robić kilku rzeczy na raz?
2. „12-tygodniowy rok. Osiągnij w 12 tygodni więcej niż inni w 12 miesięcy” autorstwa Briana Morana i Michaela Lenningtona.
Jeśli chcesz całkiem inaczej podejść do planowania i osiągania celów to koniecznie ją przeczytaj. O moim spotkaniu z taką formą planowania pisałam już wcześniej tu (link).
3. „Zjedz tę żabę. 21 metod podnoszenia wydajności w pracy i zwalczania skłonności do zwlekania” Briana Tracy’ego była jedną z pierwszych książek, która wprowadziła mnie w lepsze zarządzanie czasem, a co za tym idzie zwiększeniem efektywności.
Jeśli nie znasz, to koniecznie przeczytaj, a zaczniesz dzień od połykania największych żab i ropuch 😉
4. „Fenomen poranka” (Miracle Morning)- Hal Elrod. Metoda magicznego poranka zmieniła, jak twierdzi autor, życie rzeszy ludzi.
Mnie pomysł wczesnego wstawania bardzo się spodobał, choć nigdy nie uważałam siebie za porannego skowronka.
Niestety przy dwójce małych dzieci i często nie przesypianych nocy nie mogę cieszyć się świeżością o poranku, ale cały czas mam w tyle głowy, że to jest najlepsza forma na rozpoczęcie dnia.
5. „Zrobione! Naucz się kończyć to, co zacząłeś” Jona Acuff’a– to jest moje absolutne odkrycie w tym roku.
Jeśli miałabyś przeczytać tylko jedną książkę z tej listy, to sięgnij właśnie po tę.
6. A jeśli oprócz głowy chcesz zacząć porządkowanie tego i owego w Twoim ciele (czyli po prostu schudną), to bardzo polecam książkę Mireille Guiliano „Francuzki nie tyją. Sekret jedzenia dla przyjemności”. Bo w życiu przecież najważniejszy jest umiar i równowaga.
Bardzo fajne podsumowanie. Kilka pozycji na pewno znajdzie sie na mojej liscie książek do przeczytania. Ponadto fajnie wpisuję się ten post do mojego wpisu nad którym pracuję (będzie też o 11 tygodniowym planie).
Madzia dziękuję Ci baradzo za komentarz. Ciekawa jestem Twojego doświadczenia z 12-tygodniowym planowaniem. U mnie takie planowanie sporo zmieniło na dobre. Czekam zatem na Twój wpis.
Pozdrawiam serdecznie