Zimno. Za oknem leje deszcz. Świata nie widać. A tu trzeba się zebrać, uzbroić w parasol i pobiec na autobus. Całkiem możliwe, że skaczącemu przez kałuże osobnikowi będzie kołatać po głowie dręcząca myśl. W wersji light brzmiałaby ona: “po jakiego grzyba zapisałam się na te zajęcia”.
Znam to doskonale. Biegałam, oj biegałam na zajęcia z różnych języków. Ale to było lata temu… Dziś, gdy decyduję się na naukę kolejnego języka obcego, robię to po pierwsze samodzielnie. To znaczy, że spędzam sporo czasu na szukanie materiałów, podręczników, nagrań etc. A po drugie szukam dobrego nauczyciela online.
Nauka języka obcego online ma oczywiście swoje wady i zalety. Wady to przede wszystkim brak kontaktu z innymi studentami. Po zajęciach nie ma wspólnej kawki czy piwka. Nie ma też możliwości porównania się z innymi. Chodzi mi tu o zdrowe porównywanie poziomu nauki, konsultacje, pracę w parach czy w grupie, a nie o rywalizację.
Spisane na bazie doświadczeń moich studentek oraz własnych przemyśleń.
Komentarz zbędny.
Zajęcia w szkołach językowych często są popołudniami lub w soboty. Dlatego najczęściej trzeba najpierw wrócić do domu, coś zjeść i znów wyjść. Wystarczy policzyć ile to wszystko zajmuje czasu.
Przecież wychodzimy do ludzi, więc trzeba wyglądać jak człowiek.
Drogie Panie, to chyba także nie wymaga komentowania.
Zajęcia online są najczęściej prowadzone w systemie jeden na jeden. Nauczyciel dostosowuje się do naszych potrzeb. Za dwa tygodnie masz publiczne wystąpienie po hiszpańsku i czujesz, że tylko na tym chcesz się skupić. Nie ma problemu. To jest Twój aktualny cel i nad nim chcesz się pochylić. Po dwóch tygodniach powrócisz do normalnego trybu zajęć.
Masz gorący okres w pracy i nie możesz poświęcić hiszpańskiemu tyle czasu nie byś chciała. Z drugiej strony całkiem nieźle już Ci idzie i nie chcesz całkowicie przerwać zajęć. Żaden problem. Przechodzimy na tryb „despacito“.
To połączenie punktu 4 i 5. Niemożliwym jest, aby przez cały czas mieć wysoki poziom motywacji i chęci do nauki. Na zajęciach online nauczyciel skupia całą uwagę na Tobie i na Twoich potrzebach. Twoim tempie nauki. Gdy masz spadek mocy, motywuje, a gdy masz lepszy czas dokłada trochę więcej materiału. W ten sposób rozwijasz swoje umiejętności językowe znacznie szybciej. Przy okazji nie popadasz w czarną otchłań rozpaczy, i rzadziej dopadają Cię myśli typu „to nie dla mnie“ czy „nie dam rady“.
Jeśli masz taką potrzebę z pewnością znajdziesz nauczycieli, którzy pracują od poniedziałku do niedzieli od 7 rano do 10 w nocy. Nie wspomnę o tych, którzy zamieszkują inną strefę czasową.
Nie ważne gdzie mieszkasz, ważne jaki język Cię kreci. Dziś, mając dostęp do internetu, nie masz praktycznie żadnych ograniczeń. Możesz znaleźć nauczyciela do nauki języka jakiego sobie tylko zamarzysz.
Zajęcia indywidualne online nie zawsze należą do tanich. Ceny wahają się od 30-100 zł za godzinę. Ale jesteś na nich sama i przez te 60 minut cała uwaga nauczyciela jest skupiona tylko na Tobie.
Jesteś fanką seriali hiszpańskich i chcesz oglądać je w oryginale? A może hiszpański potrzebny Ci do podróżowania po Ameryce Łacińskiej? To dwa całkiem różne cele nauki, a więc będziesz się uczyła w różny sposób. Zapomnij o przestarzałych podręcznikach, bo zaczniesz pracować z naprawdę ciekawymi dla Ciebie materiałami.
Uczysz się sama, ale potrzebujesz co jakiś czas skonsultować to i owo. Zakładasz, że jedna lekcja konwersacji miesięcznie Ci wystarczy. Nie widzę problemu. Ty decydujesz.
Nauczyciele uczący online znacznie więcej czasu spędzają przed komputerem czy innym urządzeniem z internetem. Moje studentki mogą mi wysyłać zapytania mailem, whatsupem lub messengerem. Myślę, że to bardzo ważne, aby mieć poczucie pewności, że możesz liczyć na swojego nauczyciela, że Cię wspiera, wierzy w Ciebie i zawsze jest gotowy Ci pomóc.
Wstaję rano ubrana w pidżamę z jednorożcem. Wsuwam stopy do mięciutkich kapci. Odpalam kompa. Gdy komp się odpala, ja robię sobie kawę. Zagryzając kanapkę, loguję się do mojego konta na skypie, messengerze, innego (niepotrzebne skreślić)… Ooo! mam jeszcze 10 minut do zajęć z hiszpańskiego, a to oznacza, że jeszcze mogę…
U mnie jedyny problem z nauką w domu jest systematycznosc. Bo to ktoś zadzwoni, bo coś leci w TV albo akurat jest opcja wyjścia na kolację;-) to jeżeli chodzi o self-study. Jednak zajęcia online to już zupełnie co innego i mi taka forma bardzo odpowiada.
trudno jest, uczac sie w domu, calkowicie sie wylaczyc. szczegolnie z dzieciakami na glowie.
Zajecia online daja porzadnego kopa, bo jednak trzeba sie przygotowac, bo czlowiek za nie placi.